Jest mi zimno. Wokół widzę tylko drzewa i śnieg. Jest okropnie mroźna zima, a ja biegnę przez wielki las ubrana tylko w sukienkę. W zdecydowanie zbyt krótką, zbyt wyzywającą czerwona sukienkę, której sama nigdy bym na siebie nie włożyła. Wcześniej musiałam stracić przytomność, nie pamiętam bowiem, kiedy mnie w nią ubrał. Straciłam też buty, moje ulubione kozaczki od Ralpha Laurena, które kupiłam niedawno w tym nowym, olbrzymim centrum handlowym. Wydałam na nie naprawdę sporą część mojej pensji i jestem okropnie zła, że mi je zabrał. Dopada mnie silne pragnienie powrotu do tego miejsca, chcę wrócić tam po moje buty, moje ulubione buty! Jestem wściekła na niego, bo zabrał mi kozaczki, które tak bardzo lubiłam! Na szczęście szybko zdaję sobie sprawę z tego, ze zachowuję się jak histeryczka, przekonuję sama siebie, ze nie myślę racjonalnie i natychmiast odsuwam od siebie chore pragnienie, w końcu to tylko głupie kozaki... Musiał zabrać mi je razem z resztą moich rzeczy, nie mam na sobie nawet bielizny i wyglądam jak dziwka. Nie, nie wyglądam jak dziwka, raczej jak wariatka. A jeszcze kilka godzin temu elegancka i pewna siebie jechałam swoim nowiutkim subaru na konferencję prasową w New Hampton. Och, gdybym tylko posłuchała Masona, mojego narzeczonego, który tak bardzo chciał spędzić ze mną ten wieczór. Zachowywał się jakby przeczuwał, że coś się stanie, gdybym tylko została w domu, wszystko potoczyłoby się inaczej... Ale teraz to wszystko nie może mieć dla mnie znaczenia. Nie liczy się nic poza tym, że zdołałam uciec z tego przerażającego miejsca. Uciekam przed nim. Tak bardzo się boję i nie mogę przestać płakać. Próbuję opanować szloch i być cicho, bo wiem, że on biegnie tuż za mną, ale to ja jestem przed nim i dam radę mu uciec. Biegnę tak bardzo długo, czuję, jak mróz przenika moje kości, nie wiem już, czy płaczę z zimna, czy ze strachu. A może z bólu... Nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak wyglądają moje stopy, na których skóra rozcina się raz po raz gdy trafiam na gałęzie i szyszki leżące na ziemi. Na pewno zostawiam za sobą szkarłatne ślady krwi na śniegu, dopadnie mnie przez to. Jakiś cichy głos w mojej głowie podpowiada mi, że powinnam się poddać, że i tak nie mam z nim szans, że nie ucieknę... Na ułamek sekundy odwracam głowę, by sprawdzić, czy go zgubiłam i jest to mój najgorszy ruch. W tym momencie potykam się o leżącą gałąź i spadam twarzą w dół na zamarzniętą ziemię. Wiem, że to mój koniec, wiem, ze nie dam rady biec, że za chwilę mnie dopadnie, zgwałci i zamorduje. Próbuję wstać, ale nie mogę się ruszyć, jak gdyby jakas niewidzialna siła przyciągała mnie do podłoża. Obracam się na plecy, z oddali dochodzą mnie jego pełne furii okrzyki. Wpadam w panikę, mój strach zamienia się w histerię, cała się trzęsę, w końcu, gdy moje ciało zaczyna ze mną współpracować, gdy już się podnoszę gotowa do dalszego biegu, on mnie dopada. Rzuca się na mnie i w jednej chwili obydwoje znajdujemy się na śniegu. Słyszę, jak żebra łamią mi się pod ciężarem jego ciała, ale nawet nie czuję bólu, za bardzo się boję. Wtedy on przysuwa do moich ust swoją twarz, czuję jego cuchnący oddech, gdy jest tak blisko i szarpie mnie za włosy.
-Jak śmiesz uciekać, ty suko?!
Widzę, jak rozpina spodnie. Dzika żądza mordu w jego oczach sprawia, że wygląda jak opętany.
-Proszę, zostaw mnie...błagam..-Próbuję powiedzieć przez łzy.
Niestety, on wścieka się jeszcze bardziej, mogłam się tego spodziewać.
-Ależ oczywiście! Zostawię cię, zostawię! Tylko poczekaj, aż z tobą skończę!-I zaczyna się śmiać mrożącym krew w żyłach śmiechem, najbardziej upiornym, jaki kiedykolwiek byłam w stanie sobie wyobrazić.-Zostawię cię dwa metry pod ziemią, tak jak tamte kurwy! Tak, jesteś zwykłą szmatą, ty nieposłuszna gówniaro!
Jego potężna dłoń zawisa nad moją głową. Znowu tracę przytomność, a gdy ją odzyskuję, on już mnie gwałci. Czuję tylko ból, wstyd i mróz. Te tortury trwają chyba wieczność. Tak bardzo chciałabym, żeby to skończyło się już teraz... Dobrze wiem, że tak się nie stanie, przezywam bowiem ten gwałt za każdym razem i budzę się z krzykiem dopiero wtedy, gdy zaciska dłonie na mojej szyi i tracę oddech. Budzę się spocona, zalana łzami i jest mi strasznie zimno.